Wiem, że o produktach Sylveco jest teraz głośno i możecie przeczytać o nich niemal na każdym blogu a kolejny wpis jest już nudny do potęgi n-tej...
Trudno:P Nie mogę pominąć na swoim blogu produktu tak genialnego, jakim jest ten krem.
Nie będę przytaczać obietnic producenta, to można znaleźć na opakowaniu i w każdym miejscu, gdzie sprzedawane są te kremy.
Moja recenzja = moja opinia.
Na pierwszy rzut oka - krem jak krem. Kwadratowy kolorowy kartonik a w środku biały 50ml słoiczek.
Na bokach opakowania znajdziemy informacje m.in o podstawowych składnikach kremu. Myślę, że to przydatna "rzecz";)
Na spodzie data i numer serii.
Trzeba przyznać, że opakowanie prezentuje się całkiem przystępnie.
Krem jest koloru pomarańczowego.
Po nałożeniu na skórę jest dość tłusty, ale mało widoczny.
Na akurat ten krem zdecydowałam się po dermokonsultacjach z firmą Sylveco. Początkowo myślałam o brzozowo-rokitnikowym, ale Pani dermokonsultatka na moją prośbę o dobranie kremu na lekki trądzik i niedoskonałości zaproponowała właśnie ten krem. Brzozowo-rokitnikowy zgarnęła moja mama, również obecna na dermokonsultacjach:D
Krem pachnie delikatnie, łagodnie, całkiem przyjemnie.
Jest tłusty, idealny na mróz. Generalnie to taki krem zimowy. Na lato będzie za ciężki i już wiem, że po wykończeniu tego opakowania zmienię go na Lekki krem nagietkowy.
Nagietkowy na zimę, nagietkowy na lato...Uwielbiam nagietek:D Mam nagietkowy krem, maść nagietkową, często robię hydrolat nagietkowy no i jeszcze mgiełkę z nagietkiem:D
Tyle o stronie estetycznej kremu-ideału.
Teraz działanie.
Tak, pokochałam go miłością dozgonną, jaką człowiek może obdarzyć kosmetyk:D Jest genialny!
I tu mogę wymienić zalety:
+ działa, on przede wszystkim działa na moją skórę!
+ nawilża, zwłaszcza w duecie z olejkiem np arganowym
+ wygładza
+ dawałam go razem z olejkiem arganowym pod podkład mineralny Meow, EDM i LM - u mnie prezentował się świetnie
+ likwiduje krostki, trądzik (może nie całkiem i od razu, na to trzeba czasu i walki od wewnątrz organizmu)
+ oczyszcza pory
+ delikatnie ujednolica koloryt
+ chroni przed mrozem, wiatrem i czynnikami zewnętrznymi
Przykro mi, ale minusów nie doszukałam się. Krem brzozowo-nagietkowy jest absolutnie najlepszym kremem jaki stosowałam dotychczas. Opakowanie wystarczyło mi na ponad 3msc (już prawie 4).
Zaczęłam go używać ok 10 grudnia, a zostało tyle, ile widzicie na zdjęciu powyżej. Zdarzało się, że używałam go dwa razy dziennie. Ale z pewnością do wydajności należy doliczyć mieszanie kremu z olejkiem.
Na pewno krem zagości u mnie na stałe w okresie jesienno-zimowym.
Miłego dnia:)