czwartek, 13 września 2012

Moja włosowa historia:) Kiedyś a dzisiaj i co się zmieniło przez ten czas...

Już dawno myślałam nad tym postem, ale jakoś go odwlekałam...Nie posiadam niestety zbyt wielu zdjęć włosów z czasów, kiedy o nie nie dbałam zupełnie...Ale pokażę Wam to co mam:)

W dzieciństwie oczywiście miałam najpiękniejsze włosy...Proste (!), idealnie proste.., długie po pas i gładkie. Oczywiście ciemne;)
Na Komunię pokręcone na papilotach;)


W podstawówce miałam na głowie istną szopę - każdy włos w inną stronę i masa puchu...
Później ponownie małe cięcie




Czasy gimnazjum - podobnie jak w podstawówce...Z tą różnicą, że po raz pierwszy zafarbowałam część włosów na rudo :O Miał wyjść jakiś ciemny burgund, ale nie wyszło rzecz jasna....


Włosy sięgały jak widać lekko za ramiona (w zasadzie tylko raz w życiu miałam krótkie). Dolna część była ciemna, górna -niefortunnie ruda:/

Na początku liceum naszła mnie chęć posiadania długich włosów:D
Niestety, niefortunny rudy pozostał:/


Na studniówce,  pod koniec liceum postanowiłam nieco ściąć włosy i w końcu ujednolicić ich kolor na ciemny:)



Nie muszę chyba dodawać, że od czasów liceum zaczęłam regularnie przerzedzać włosy:O

Najmilej wspominam czasy studiów, bo miałam długie czarne i proste włosy:) Niestety - regularnie prostowane i farbowane na czarno....


                                                           

Na zdjęciach nie wyglądają może najgorzej, ale w rzeczywistości były BARDZO zniszczone ciągłym prostowaniem i farbowaniem...Nigdy nie używałam żadnych odżywek, zawsze sam szampon...Włosy bardzo się puszyły, każdy sterczał w inną stronę i były okropnie przesuszone...Łamały się i rozdwajały na potęgę! Nie było mowy, żebym wyszła z domu bez prostowania włosów....

Niestety nie posiadam zdjęć z dalszego okresu...Jedynie posiadam zdjęcie sprzed ok 1,5 roku. Jak widać, włosy nadal wyprostowane i mocno wysuszone.

I bez prostowania:


Po tym czasie  postanowiłam ściąć trochę włosów, założyć bloga i powoli odrzucałam prostownicę.

Późniejszych zdjęć również nie posiadam:/ Mam zdjęcia z czasów założenia bloga, kiedy zaczęłam walkę o zdrowe włosy.
                                                          





 A resztę zdjęć i tak już znacie:)

Co się zmieniło od kiedy zaczęłam dbać o włosy?

- osobiście widzę ogromną różnicę
- prawie pozbyłam się wiecznego puchu i suszu na włosach
- powoli wyrównuje się kolor
- włosy są zdrowsze, lepiej się układają
- nie muszę ich prostować
- włosy w końcu zaczynają być nawilżone
- nie wiem już co to łupież
- końce się nie rozdwajają (kiedyś na potęgę)
- kiedy chce mieć proste - płuczę szałwią i suszę zimnym powietrzem
- kiedy chce mieć falowane - nie robię nic;)
- kiedy chcę mieć kręcone - idę spać w mokrych
- są zdyscyplinowane, lepiej się układają
- muszę poświęcać im więcej czasu:D chociaż odpada prostowanie i 'męczenie', więc chyba na jedno wychodzi:)
- wreszcie zaczynają lśnić i błyszczeć!
- nie elektryzują się
I pewnie znalazłabym jeszcze mnóstwo innych plusów:)


Co ja zmieniłam w pielęgnacji przez te lata?

- przerzuciłam się niemal całkowicie na naturalne produkty (bądź co bądź w każdym chociażby szamponie jest jakiś odsetek konserwantu, ale na szczęście niewielki)
- wyrzuciłam WSZYSTKIE sklepowe produkty, typu Dove, Pantene itp
- bardzo zwracam uwagę na skład, sam napic "100% naturalne" nie przekonuje mnie
- robię płukanki, ulepszam szampony i odżywki
- nie prostuję (tylko na specjalne okazje lub podsumowanie miesiąca a więc max 1-2 w miesiacu)
- wyrzuciłam plastikowe grzebienie i zastąpiłam je jednym moim ukochanym drewnianym TBS *-*
- na noc wiążę włosy w 'palmę' lub wysokiego koka
- nie szarpię włosów
- nie rozczesuję mokrych
- regularnie podcinam końce
- nie kręcę, nie karbuję itp
- nie farbuj niczym
- regularnie odżywiam i nawilżam
- nie przerzedzam;)

czwartek, 6 września 2012

Testerki proszę o kontakt mailowy! I podsumowanie miesiaca:)

Jak w tytule - proszę wszystkie Testerki, które jeszcze do mnie nie pisały o wiadomość mailową  Podajcie adresy do wysyłki:)

Ostatnio zrobiłam kilka zdjęć włosów...Wyjątkowo w tym miesiącu jestem całkiem zadowolona z ich kondycji;) Ujęcia wyszły jakoś nie fajnie ale może kilka słów o ich kondycji w sierpniu.

Pierwsze co zauważyłam, to zdecydowanie nawilżenie...Od ZAWSZE miałam wielki puch na włosach....Teraz widzę go znacznie rzadziej i znacznie mniejszy;) Dla mnie to na prawdę wielki krok na przód. Co jeszcze zauważyłam? Włosy chyba mi nie rosną:D ale przyznam, że nie przykładam do tego jakiejś większej wagi...Ostatnią rzeczą, którą zauważyłam nie tyle ja, ale bardziej znajomi, to większa objętość - m.in. zauważyła to koleżanka mamy, która nie mogła się nadziwić jak można mieć takie gęste włosy:D  Posądziła mnie o doczepianie włosów:D

W tym miesiącu używałam samych nowości (dla mnie):
- szampony : Natura Siberica, L2MO z efektem laminowania - wzbogacane dodatkowo glinką białą
- odżywki : drożdżowa no i te magiczne ruskie banie - mieszane z glinką, odżywkami orientalnymi itp
- płukanki - rozmarynowa i standardowo z korzenia łopianu
- woda różana
- laminowanie żelatyną
- lotion wzmacniający
oraz jak zwykle olejowanie, m.in. olej: palmowy (w tym miesiącu zauważyłam, że jednak moim włosom bardzo służy!), Amla, z pestek winogron itp.

We wrześniu planuję wypróbować kolejne nowości (zechcę się z Wami podzielić:D). Planuję postawić właśnie na dalsze nawilżenie włosów i pozbywanie się puchu....Dopiero, kiedy efekty zaczną mnie zadowalać, zajmę się porostem;)













środa, 29 sierpnia 2012

Szałwia prostuje włosy! Sprawdziłam i potwierdzam:)

Po przeczytaniu posta blogeki o zbawiennym wpływie szałwii na 'wyprost':D włosów, musiałam spróbować:D
Tak więc umyłam dzisiaj włosy i spróbowałam magicznego sposobu:)

1. Nałożyłam Amlę na pół dnia.

2. Następnie umyłam włosy szamponem Natura Siberica.

3. Nałożyłam odżywkę - 3 łyżeczki maski drożdżowej zmieszałam z 1 łyżeczką Kapoor Kachli i kilkoma kroplami kolagenu+elastyny. trzymałam 30 minut.

4. I najważniejsze - płukanka z szałwii o której pisze Ruda Szopa .
2 saszetki szałwii zalałam szklanką wody i zrobiłam mocny wywar. Po ostudzeniu przelałam trzykrotnie włosy. Nie spłukiwałam.
Wysuszyłam.


Efekt?

Jestem zachwycona! Włosy się zdecydowanie wyprostowały! Są bardzo błyszcące, sypkie i gładkie! Nie widać na zdjęciach jak blyszczą, bo jest ciemno i wyłączyłam lampę, ale efekt jest rewelacyjny!















niedziela, 26 sierpnia 2012

Wczorajsze włosowe SPA - też im się coś należy;)

Wczoraj urządziłam także domowe SPA dla swoich włosów. Stwierdziłam, że po ostatnich ewidentnych zaniedbaniach, muszę się nimi trochę zająć.
Moje domowe SPA wygladądało następująco:

1. Olejowanie.
Wstyd się przyznać, ale chyba z miesiąc tego nie robiłam:( Zmieszałam
3 łyżeczki oleju ryżowego
3 łyżeczki oleju z pestek winogron (ten z Biedronki, mój ulubiony)
2 łyżeczki oleju rycynowego
1 łyżeczka oleju arganowego
5 kropel oleju tamanu

Proporcje dość spore, ale przygotowywałam dla siebie i dla mamy. Mieszankę olejowa nałożyłam na jakieś 3 godzinki.


2. Mycie.
Postanowiłam wypróbować szampon Love 2Mix Organic z efektem laminowania z glinką białą. Zmieszałam odrobinę szamponu z wodą i dodałam troszkę glinki białej. Całość wymieszałam w osobnej butelce.
Przyznam, że bałam się czy olej dobrze się zmyje, więc pierwszym razem umyłam Babydream'em (który później splątał mi włosy jak zwykle:/).

3. Odżywka.
Wreszcie mogłam wypróbować długo wyczekiwaną przeze mnie nowość - Ruską Banię - maskę z kefirem i chlebem żytnim. Pachnie ciasteczkami maślanymi :)Konsystencja troszkę zbyt rzadka, ale nie przeszkadza to aż tak bardzo.
Nie dodawałam tym razem do niej niczego.

4. Plukanka rozmarynowa.
Oczywiście kiedy razem z Ruską Banią z hurtowni przyszedł w paczce susz rozmarynowy - musiałam go wypróbować:D Rozmaryn polecany jest do włosów ciemnych.
Zagotowałam wodę i szklanką wrzątku zalałam ok 2-3łyżeczki  suszu rozmarynowego. Odstawiłam na ok godzinkę (kąpiel i takie tam trochę czasu zajęły:D). Później przez sitko przecedziłam i polałam po ostatnim płukaniu włosów. Nie myłam już po tej płukance włosów i nie spłukiwałam jej.


Efekty:

Gdyby nie Babydream, mogłabym rozczesać włosy palcami:) Wiem, że na zdjęciach tego nie widać, ale na prawdę błyszczą i są mięciutkie w dotyku:) W dodatku ładnie pachną:)Są gładkie i ładnie się układają. Jestem bardzo zadowolona, warto było poświęcić trochę czasu na to domowe SPA:)

Dodaję kilka zdjęć zrobionych przed momentem, ale zaznaczam, że włosy byly czesane jeszcze przed śniadaniem a kiedy wyszłam na zewnątrz strasznie potarmosił je wiatr:/ A chwilowo zagubiłam gdzieś swój ukochany grzebień drewniany.
Włosy NIE prostowane, tylko troszkę podsuszone, więc niestety proste nie są....Takie mam naturalne.