wtorek, 29 maja 2012

Vatika+olej ryżowy, szampon szałwiowo-miętowo-goździkowy, odżywka białkowa i płukanka piwna;)

Moja dzisiejsza pielęgnacja.
Najpierw zaczęłam od olejowania - tradycyjnie już;). Przetestowałam nowe połączenie olejów - Vatikę z olejem ryżowym. Potrzymałam tak z 2 godzinki i w między czasie stworzyłam nowy szampon;) No może nie tak do końca, bo użyłam ok 60ml gotowego szamponu (z czarnej rzepy) o takiego:
Do tego dodałam przygotowane wcześniej:
-ok 230ml, niecałą szklankę, wody przegotowanej
- 1 torebkę szałwii
- 1 torebką mięty
- kilka goździków.
Szałwię, miętę i goździki zaparzyłam w jednej szklaneczce i wymieszałam starannie z gotowym szamponem. Taki przygotowany szampon może stać w lodówce do tygodnia, ale można przedłużyć jego trwałość dodając np 5ml wódki lub witaminy E.

 Następnie na ok 5-7 minut nałożyłam odżywkę białkową. Łyżeczkę żelatyny (zamiast żelatyny, która jest białkiem zwierzęcym, można użyć np pektyny) wymieszałam w niecałej filiżance przegotowanej wody i dodałam jeszcze łyżeczkę octu jabłkowego. Całość powinna mieć postać żelu. Odżywki tej nie powinno się stosować częściej niż raz w tygodniu.
Zawarta w tej odżywce żelatyna ma wzmocnić włosy. Odzywka ta jest polecana szczególnie do włosów suchych i łamliwych.

Dla pewności, żeby wszystko dobrze się zmyło;), umyłam włosy raz jeszcze szamponem Babydream.
Mam nadzieję, że nie poplącze mi za bardzo włosów;)

I na koniec również już tradycyjnie - płukanka. Tym razem piwna, bo dawno już ją stosowałam, a bardzo ją lubię. Piwo zwykłe, z Biedronki



No i włosy sprzed minuty - ale mokre:P

Aktualizuję zdjęcia suchych włosów, zrobione dzisiaj (30 maja ok godz. 11). Na noc zaplotłam 6 warkoczyków, bo chciałam zobaczyć jakie będą włosy na drugi dzień. Nie były suszone suszarką.





niedziela, 27 maja 2012

Ostatnia pielęgnacja - olejowanie na odżywkę+sposób na pobudzenie porostu włosów rodem z Indii+kolejna płukanka z miodem i zieloną herbatą

W piątek pierwszy raz wypróbowałam olejowanie na odżywkę. Niestety nie mam zbyt wielu odżywek gotowych, raptem 2 lub 3, więc wybrałam kallosa mlecznego...Pasmo po paśmie nałożyłam kallosa na włosy (ominęłam skalp) i na odżywkę zaaplikowałam mieszankę olejów -mojego ulubionego ryżowego i sezamowego. Nakładałam także pasmo po paśmie. Jako, że kallos szczególnie idealny pod względem składowym nie jest, całość trzymałam na głowie ok 2 godzin. Później umyłam dwukrotnie włosy i wypróbowałam nowy genialny sposób na pobudzenie porostu włosów rodem z Indii - masaż skóry głowy podgrzanym olejkiem. I od razu stwierdzam - jest to obecnie moje najlepsze odkrycie:)

Jeśli chodzi o sposób wykonania - jest banalnie prosty. Bierzemy ulubiony olejek lub mieszankę olejków - ja na pierwszy rzut wzięłam Vatikę kokosową i olej z pestek winogron -  i podgrzewamy, ale tak, żeby nie poparzyło nas w ręce. Olejek powinien być podgrzewany w kąpieli wodnej, ale mnie opętało lenistwo i zwyczajnie wyjęłam swój domek do aromaterapii, zapaliłam świeczkę i tak podgrzewałam oleje;)
Następnie nabieramy trochę na palce i masujemy olejkami głowę, można także włosy, zwłaszcza końcówki. O tym sposobie wyczytałam już trochę temu na jakimś forum, gdzie dziewczyny pochodzące z Indii bardzo chwaliły właśnie ten sposób. A ja, jako, że uwielbiam tamtejszą kulturę i uważam, że tamtejsze dziewczyny mają najpiękniejsze włosy na świecie i bardzo lubię indyjskie sposoby pielęgnacji zarówno włosów jak i ciała, musiałam wypróbować tą nowinkę. Tamtejsze dziewczyny zachwalają, że masaż gorącymi olejami chroni włosy przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych i pogody oraz przywraca i odżywia suche i zniszczone końcówki włosów i zapobiega ich rozdwajaniu. 

Na sam koniec przygotowałam sobie płukankę z zielonej herbaty plus pół łyżeczki miodu. Miodu nie było zbyt wiele, więc nie zdołał skleić mi włosów;)



Efekty.

Jestem zadowolona ze wszystkiego! Oleje świetnie się zmyły a i sposób olejowania na odżywkę przypadł mi do gustu:) Ale jestem dopiero po pierwszym jego teście, więc za bardzo nie mam o czym się wypowiedzieć. Co do masażu olejem - ^^ świetnie odpręża, skalp był taki bielutki no i włosy u nasady pięknie się prezentowały. Dopełnieniem była jeszcze płukanka i w końcowym efekcie, włosy pięknie błyszczały, były takie puszyste, miękkie! Super, szczególnie ten masaż olejkami bardzo przypadł mi do gustu i z pewnością raz w tygodniu będę go stosować.

wtorek, 22 maja 2012

Wczorajsza pielęgnacja włosów - olej z orzecha włoskiego+ryżowy, farbowanie kawą, płukanka z szałwii+goździki+owoce leśne

Tym razem o wczorajszej pielęgnacji włosów. Przyznam, że wczoraj poświęciłam im troszkę czasu.

Najpierw zmieszałam dwa oleje - mój ulubiony ryżowy + olej z orzecha włoskiego.
Olej ryżowy jest niesamowity! Lepszy niż dotychczasowy mój olejowy ideał czyli Amla.Na moje włosy, olej ryżowy działa niesamowicie! W dodatku łatwo się zmywa i nie zostawia żadnego zapachu. Absolutnie ideał:) Włosy są po nim takie mięciutkie.

Olej z orzecha włoskiego po pierwszym użyciu wzbudził we mnie mieszane uczucia. Nie zauważyłam, żeby jakoś korzystnie wpłynął na moje włosy. Ot, nijak. Ani ziębi ani grzeje;) Mam nadzieję, że chociaż przyciemnia. Ale fantastycznie sprawdza się na twarzy i skórze! W tej roli jest genialny.


Wymieszałam sobie obydwa te oleje i zaaplikowałam na włosy na kilka godzin. W tym czasie pisałam sobie pracę i takie tam inne.
Następnie zaparzyłam wodę. Część użyłam do OCM a większością zalałam czarną kawę. Poszłam umyć włosy szamponem z czarnej rzepy.

Farbowanie kawą.

 

Kiedy już umyłam włosy i odczekałam aż kawa nieco wystygnie, dodałam do niej odrobinę spiruliny. Dokładnie wymieszałam i pomaszerowałam do łazienki, żeby to wszystko nałożyć na włosy. Kawę pozostawiłam na włosach na 20 minut. Po tym czasie spłukałam i na wszelki wypadek umyłam włosy jeszcze raz szamponem.


Płukanka szałwia+goździki+owoce leśne

Na koniec przygotowałam sobie taką spontaniczną płukankę:) Zalałam torebkę szałwii, dodałam na chwilę torebkę herbatki z owoców leśnych i kilka goździków.

Później lekko podsuszyłam włosy, bo okazał się, że nie mogę się położyć z mokrymi włosami spać, bo dzisiaj musiałam wybrać się coś pozałatwiać i włosy mogłyby mi nie wyschnąć. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale wiele razy zdarzało się, że poszłam spać z mokrymi włosami i na drugi dzień nadal były mokre!
Dlatego tym razem nie mam prostych włosów, ale lekko falowane, czyli prawie takie jakie miałabym wcale ich nie susząc.


Jestem zadowolona z efektów.Włosy ładnie się układają, nie są suche i nie puszą się:) I mimo tego, że bardzo dzisiaj wiało, włosy to przetrzymały. Zdjęcia zaraz po powrocie do domu:





Alterra żele pod prysznic + mydełko + Isana olejek pod prysznic

Wczoraj nie dałam już rady nic tu napisać, dlatego dzisiaj napiszę dwa posty:P a dopiero później zabiorę się za pracę mgr.

Zacznę od tego, że ostatnio zrobiłam małe zakupy w Rossmanie. Poszłam tam głównie z myślą kupienia żelu pod prysznic dla brata, bo ja używam głównie naturalnych mydełek. A chciałam znaleźć dla niego coś z w miarę naturalnym składem.
Tym sposobem w moje ręce wpadły żele Alterra. Akurat były w fajnej promocji -bodajże po 5,99zł. Dodatkowo skusiłam się  na olejek pod prysznic Isany za 5,89zł i mydełko różane Alterry za ok 2,45zł. Składy dość znośne:)

Oczywiście skusiłam się na wypróbowanie tych rzeczy i mały test:)

1. Żele Alterra.
Mają obłędne zapachy mmm...^^ Zwłaszcza borówkowy - mój faworyt. Zapach kojarzy mi się z lodami borówkowymi.  Składy, jak widać:




Żele nie pienią się jakoś rewelacyjnie. Nie podrażniają, zapach utrzymuje się jeszcze kilka godzin po myciu. Generalnie są fajne, na pewno warto wypróbować.


2. Olejek po prysznic Isana. 


Zapach bardzo mi się nie podoba. Ale jeśli chodzi o nawilżenie, to świetna sprawa. NIestety, tak jak żele, olejek nie pieni się rewelacyjnie, ale ma taką konsystencję jak olej, więc kiedy się go nałoży na skórę, to "czuć", że on tam jest;) Umycie się olejkiem nie sprawiło mi więc jakichś szczególnych problemów.
Olejek przypadł mi do gustu, skóra po myciu pozostaje długo nawilżona. Tylko zapach jakoś mnie odrzuca


3. Mydełko różane Alterra



Mój brat uznał, że to właśnie mydełko jest najlepszym zakupem. Dobrze się pieni i ma świetny zapach:)
Skład całkiem znośny, zwłaszcza, że na miejscu porównałam to mydełko z kilkoma innymi, które miały drastyczny skład;) Mydełko polecam z czystym sumieniem:)

poniedziałek, 21 maja 2012

TAG co lubię i inne drobnostki:)

Mam nadzieję, że wieczorkiem uda mi się skrobnąć jeszcze jakąś notkę, bo mam o czym pisać, tylko czasu brak. Dzisiaj nałożyłam sobie na włosy mieszankę olejów - orzechowego i mojego absolutnie najulubieńszego;) ryżowego.
Niestety najpierw muszę podgonić trochę pracę mgr, a dopiero później mogę sobie pozwolić na chwilę odpoczynku...



Więc tak szybciutko tag, który przywędrował do mnie od  . Za co dziękuje. Mi również tag przypadł do gustu:)

 Zasady:
1. Banerem jest wklejone zdjęcie.
2. Napisz kto Cię otagował.
3. Wypisz wszystkie drobne rzeczy, które przychodzą Ci do głowy, które lubisz, które czynią Cię szczęśliwą, te wszystkie drobnostki, dla których warto żyć. Szczególnie te najdrobniejsze i te, które wydają się zbyt banalne, by je wymienić, ale które poprawiają Ci humor.
4. Otaguj kilka osób.
Ja lubię:
- przebywać z moimi bliskimi
- zwierzaki, szczególnie psiaki i szczurki, bo sama mam
- pomagać innym, sprawiać przyjemność moim bliskim, robić im prezenty, niespodzianki, itp
- MOTOCYKLE!!!
- kiedy ktoś się o mnie martwi, troszczy
- klimaty arabskie, orientalne
- uczyć się języków obcych
- marzyć:)
- tworzyć coś sama z niczego, wiedząc, że mogłam to kupić drożej w sklepie (np.coś uszyć, zrobić jakiś kosmetyk, coś do domu)
- mieć długie włosy
- piłkę nożną
- reprezentację Hiszpanii w piłce nożnej:)
- F1
- długie spacery
-  dobry film
- jeść:D (chociaż absolutnie po mnie nie widać, żebym cokolwiek jadła;) )
- kiedy nie muszę wstać rano
- czasem małe szaleństwa:)
- mieć jakiś cel w życiu i coś osiągać
- być niezależna, ale sama pomagać innym
- kiedy nic nie MUSZĘ:D
- nasze polskie góry:)
- prowadzić swoje autko :)
- po prostu przyjść do garażu i popatrzeć na swoje autko i moto
- rozmowy z miłymi osobami
- pośmiać się
- się przytulać!!!:)
- uśmiech moich bliskich
- śnieg
- ciepły, wiosenny wiaterek
- święta
- kiedy na świecie wydarzy się coś dobrego
- pokonywać trudności, wychodzić z opresji, sama sobie radząc
- wyszukiwać rzeczy nietypowych, niespotykanych, z różnych zakątków świata (np ostatnio mydło z Ghany i nowe kosmetyki naturalne z Bułgarii)
- czasem się w coś zapatrzeć:)
- kiedy czasem pod jakimś sklepem ktoś (zwykle faceci) patrzą czy poradzę sobie z zaparkowaniem (bo przecież baba za kierownicą:P), po czym np świetnie mi to wyjdzie i jak popatrzę na ich minę - bezcenne, głupio im:D lubię to:D
- kiedy coś mi się udaje
- kiedy mogę kupić coś bliskim bez okazji
- moje domowe zwierzaki
- leżeć i nic nie robić
i jeszcze milion innych rzeczy:)


Taguję:


czwartek, 17 maja 2012

I....stało się! Mój pierwszy tysiąc:) Dziękuję:)

Świętuję dzisiaj tysięczne wyświetlenie mojego bloga!
Został on założony zaledwie niecałe 3 tygodnie temu, a już ma tak sporo wejść. Bardzo mnie to cieszy i strasznie Wam dziękuję:) Jednocześnie pragnę zaznaczyć, że będę dokładać wszelkich starań, żeby to, co tu piszę było ciekawe, inspirujące i podsuwało Wam nowe pomysły. Mam nadzieję, że będziecie chętnie tu jeszcze zaglądać:)



Jeszcze raz gorąco dziękuję i pozdrawiam:)

środa, 16 maja 2012

Olej sezamowy + rozpoczęcie OCM

Dwa dni temu użyłam przed myciem oleju sezamowego po raz pierwszy, ale podzielę się już wrażeniami.
Jak do tej pory jest to mój absolutny ulubieniec:) Myślałam, że to olej z pestek winogron jest taki fajny, ale sezamowy jest jeszcze lepszy! Jeśli każdy następny olej, jaki będę testować będzie coraz lepszy, to już nie mogę się doczekać:) Między innymi dlatego, już dzisiaj testuję na włosach orzech włoski;)

Faktycznie, przyjemnego zapachu to ten sezam nie ma, ale jest znośny. Niestety, jest to dość intensywny i trwały zapach, który mimo dobrego zmycia z włosów, utrzymał się jeszcze przez dzień. Ale jest lekki i nie obciążył mi włosów.

Co do efektów. Włosy mięciutkie, gładkie, sypkie i takie przyjemne, że chce się je głaskać;)Nawet końce nie były suche! Bardzo nawilża, jeszcze żaden olej tak nie nawilżył moich włosów jak właśnie sezamowy. Bardzo fajnie sprawdza się też na twarzy, bo skóra jest po nim taka nawilżona i gładka.
Ciekawe jaki będzie ten z orzechów włoskich, bo wiele się po nim spodziewam:)

Włosy dwa dni po użyciu oleju sezamowego i umyciu:






Niestety nie posiadam zdjęć zaraz po zastosowaniu olejku i umyciu, mam tylko takie zrobione dwa dni po, czyli dzisiaj. A przez ten czas włosy praktycznie non stop były związane w kucyka i nawet tak śpię, stąd takie odgniecenia od frotki. A teraz siedzę już z olejem z orzecha włoskiego;) Mam nadzieję, że będzie działał przyciemniająco. A olej sezamowy tak bardzo polubiłam, że dzisiaj poleciłam go mamie i pewnie też  już go nałożyła:)


Chciałam się też podzielić z Wami wiadomością, że wczoraj rozpoczęłam oczyszczanie twarzy metodą OCM. Długo się nad tym wahałam, ale po dokładnej lekturze wszystkich wiadomości na ten temat, postanowiłam zaryzykować. Długo się też zastanawiałam nad połączeniem odpowiednich olejów. Ostatecznie wybrałam ok 20% oleju rycynowego + 70% oleju z pestek winogron (bazowego) + ok 10% oleju tamanu (dodałam 10 kropelek). Całość wymieszałam dokładnie w szklanym słoiku i postawiłam w łazience. Do tego wszystkiego kupiłam w Biedronce za 2,99zł ręcznik z mikrofibry (wkleję zdjęcie jaki dokładnie). Zagotowałam wodę, zrobiłam dwuminutowy masaż twarzy mieszanką olejową, po czym przyłożyłam na twarz gorący ręcznik. Trochę się tego bałam, ale muszę przyznać, że to strasznie fajne uczucie:) Tą czynność powtórzyłam 3 razy, usuwając ostatecznie oleje z twarzy. Na koniec przyłożyłam jeszcze zimny ręcznik i wyprałam go w mydełku Himalaya. Skóra na twarzy była dość mocno ściągnięta a dzisiaj wyskoczyła mi krostka, chociaż daaawno żadna taka się nie pojawiła. Dzisiaj powtórzyłam to samo i póki co, czoło śmiesznie mi się świeci:D ..Ale co będzie dalej, to się okaże, bo po dwóch "razach" nie ma co snuć filozofii;)


poniedziałek, 14 maja 2012

Olej z pestek winogron

Jestem już po pierwszym użyciu oleju z pestek winogron:) Dzisiaj będę testować następny, a z czasem zobaczymy jakie przynoszą rezultaty.

Na początek, trochę wiedzy o właściwościach tego oleju w przypadku zastosowania zewnętrznego.
Olej z pestek winogron jest znany od bardzo dawna i ma szerokie zastosowanie w kosmetyce. Wygładza włosy, nie obciąża ich.
"Spośród tłuszczów wykorzystywanych w kuchni olej z pestek winogron zawiera najwięcej kwasu linolowego, który obniża poziom cholesterolu we krwi. Jest także cennym źródłem witaminy E, korzystnie wpływającej na serce i urodę, zapewniając witalność i zatrzymując młodość.  Olej z pestek winogron to także jeden z najsilniejszych antyoksydantów (przeciwutleniaczy), redukujący liczbę wolnych rodników w organizmie, czym wzmacnia jego odporność. Swoje zdrowotne i pielęgnacyjne działanie olej z pestek winogron zawdzięcza sposobowi przetwarzania. Tłuszcz ten jest bowiem tłoczony na zimno z owoców winogron, zachowując swoje naturalne właściwości.
Bogactwo witaminy młodości zawarte w tym złocistozielonym preparacie sprawiło, że olej z pestek winogron stosowany jest także w zabiegach pielęgnacyjnych, przede wszystkim jako olejek do masażu. Błyskawicznie się wchłania, a wraz z nim wszystkie jego cenne właściwości, które odżywiają i ujędrniają skórę.

W kuchni czy w salonie piękności - olej z pestek winogron zawsze doskonale służy naszemu zdrowiu, warto więc zastąpić nim butelki złocistego tłuszczu, od którego rośnie nam cholesterol."
źródło:http://www.ofeminin.pl/zdrowe-odzywianie/olej-z-pestek-winogron-f64139.html



 



Moja opinia


Nie czuję żadnego charakterystycznego zapachu. Ma ładny, złocisty kolor, taki lekko zielonkawy. Pierwszy raz zastosowałam go najpierw na twarz .Bardzo przyjemne uczucie, lekko się rozsmarowuje, dość wolno wchłania, ale genialnie nawilża:) I to jest jego wielki plus! Czułam się, jakby mi ktoś psikał na twarz wodę termalną. Efekt nawilżenia został ze mną do samego wieczora (testowałam po południu).
Na noc nałożyłam olej na włosy i zmyłam dopiero po południu następnego dnia.
Dość łatwo się zmył, na pewno o wiele łatwiej niż amla i vatika kokosowa;). Na włosach również nie pozostawił żadnego zapachu i tłustego filmu. Po wysuszeniu przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie:)
Włosy były sypkie, gładkie w dotyku i takie nawilżone. Fajnie się układały, nie elektryzowały się i nie puszyły. Na prawdę, bardzo przyjemny olej, żałuję tylko, że wcześniej na niego nie wpadłam. Z całą pewnością na stałe zagości w mojej łazience (a może i w kuchni:P).

ahaaa dodałam jeszcze kilka kropelek do kąpieli i muszę stwierdzić, że olej bardzo fajnie nawilża skórę całego ciała:)

Podsumowując:
cena - ok 15zł/ 1 litr
gdzie - w Biedronce:)
zastosowanie - włosy, skóra, twarz, paznokcie oraz jak wiadomo do użytku wewnętrznego;)
Polecam!






piątek, 11 maja 2012

Inspiracje - zadbane długie ciemne włosy:) + dzisiejsza pielęgnacja

Lubię patrzeć na zadbane, piękne, długie i ciemne włosy:) Wrzucę dzisiaj kilka inspiracji, które są dla mnie motywacją do dalszego dbania o włosy:



http://www.hairfinder.com/hairstyles8/salsa-haircut5.jpg


 http://maxfashionmonster.files.wordpress.com/2010/09/long-hair-8.jpg


http://cuteasianhair.com/wp-content/uploads/2011/04/cute-asian-hair-long-black-natural-waves.jpg


http://fryzury24.pl/galeria-fryzur/galerie/fryzury-mlodziezowe/dlugie-geste-wlosy.jpg



http://1.bp.blogspot.com/-ljNHlSHdaDM/TWCl_vmKptI/AAAAAAAAAE0/pcKfJavS9Zw/s1600/Bollywood+Hot.jpg



http://lh6.ggpht.com/callravi/R4Toy6z68OI/AAAAAAAAF3Y/6-TeSPA8Sbk/ayesha.jpg


http://3.bp.blogspot.com/-koNw1A_w55c/TycDapZRxpI/AAAAAAAAIDo/oyDqpIEJVbQ/s1600/Amisha%252520Patel%252520Hot%252520Long%252520Hair%252520Wallpaper%252520-%252520bollybreak_com_tumblr_lymb2vCyYs1r87pqso1_500.jpg


http://farm1.staticflickr.com/108/297086432_062c596da4.jpg




Ostatnia na zdjęciach - Riya Sen, bollywoodzka aktorka, przepiękna kobieta:) Uwielbiam jej makijaż i włosy, chociaż dopiero się na nią natknęłam;)


http://www.onesmartclick.com/bollywood/riya_sen/riya_sen_02.jpg
 http://img.india-forums.com/wallpapers/800x600/25309-riya-sen.jpg







Dzisiejsza pielęgnacja włosów

 

 

Wczoraj naolejowałam na noc włosy olejem z pestek winogron. Wynalazłam go ostatnio w swojej Biedronce, do której zawsze jeżdżę. Kosztował 15zł i jest go aż cały litr:) Właściwie jest bezzapachowy, świetnie nawilża (nałożyłam także na twarz). Jak umyję i wysuszę włosy to zrobię recenzję:). Przygotowałam już sobie też płukankę szałwiową, która dodatkowo przyciemnia włosy.

Wczoraj stuknął mi 3 kubeczek drożdży:) Jestem z siebie dumna:)

poniedziałek, 7 maja 2012

Masło shea - gdzie, jak i do czego? Początek kuracji drożdżowej i bratkowej;)

Tym razem krótka notka na temat mojego stałego bywalca łazienkowego -  masła shea.




Od razu napiszę do czego służy mi to masełko:
1. Jako krem do twarzy. Fajnie nawilża, wygładza, ale trzeba najpierw rozetrzeć w dłoniach i je ogrzać, bo ma twardą konsystencję. Nie zapycha i nic mi po nim nie wyskakuje.

2. Jako baza pod podkład. I to świetne rozwiązanie. Ja co prawda bardzo rzadko nakładam podkład a jeśli już to jedną kropelkę. Jakoś nie lubię mieć "dużo" na twarzy... Do tego celu od około 3 lat używam tej samej buteleczki Revlona Jak wiadomo, Revlon dodatkowo wysusza. Strasznie mnie to denerwuje i pewnego razu dałam na buźkę najpierw masło a później Revlon. I bingo! To był strzał w 10:) Idealne dopasowanie.Czasami daję najpierw troszkę Revlona a później dodatkowo go rozsmarowuję masłem. Efekt? Jakby się nic na twarzy nie miało:) I faktycznie, masło rozsmarowuje podkład i ładnie to wygląda.

3. Jako "korektor" do brwi. Wcześniej miałam Delię, fajna była, ale generalnie nie lubię używać żadnej kolorówki. Wystarczy odrobinka masełka i brwi ułożone idealnie.

4. Jako balsam do ust. Zawsze miałam z tym problem i zimą i latem. Suche usta... Teraz, co wieczór smaruję sobie usta masłem i problem się rozwiązał

5. Jako balsam na suche pięty i szorstkie łokcie. Jak wyżej - zwłaszcza zimą super sprawa:)

6. Jako balsam do ciała. Zastępuje wszystkie balsamy sklepowe. Zapewne jest bezkonkurencyjny. Zamierzam jeszcze mieszać shea z masłem kakaowym i innymi dodatkami.

7. Jako podkręcacz rzęs:D Tak jakoś wymyśliłam tą nazwę i proszę się nie czepiać:P Generalnie chodzi o to, że przed pomalowaniem rzęs, daję troszkę masła na palce wskazujące, rozsmarowuję i tak jakby podkręcam rzęsy do góry samymi palcami:)

8. Jako krem do rąk i paznokci. Tylko trzeba dobrze rozsmarować:)

9. Jako odżywka wygładzająca końce włosów. Super sprawa:) Wystarczy odrobinę wmasować w końce włosów i będą idealnie gładkie. U mnie to się sprawdza, w dodatku masło fajnie nawilża i odżywia końcówki.

10. Jako super wygładzacz do włosów. Moje ostatnie odkrycie:) Zupełnie przez przypadek. Po prostu, po umyciu, kiedy włosy były już suche, zrobiło się z nich małe sianko...Dałam kropelkę olejku jojoba, ale nie pomogło. A masło tak stało sobie na półce i się na mnie patrzyło, więc postanowiłam spróbować. Roztarłam je w dłoniach (wewnątrz i na zewnątrz dłoni), tak, że nie było żadnych grudek i nawet nie było go widać. I takimi dłońmi "przegłaskałam" kilka razy włosy z różnych stron. Przestały się elektryzować i puszyć:) I ładnie się ułożyły. Teraz, jak po powrocie do domu, mam z włosami podobny problem, masło zawsze wybawi mnie z opresji.


Podsumowując:
Cena jest zachęcająca. Ja za 200gr zapłaciłam coś ok 20zł. Od grudnia nie zużyłam ani 1/3;) nie muszę wspominać, że moja mama równie często używa masłą.
Shea to świetna rzecz, absolutny niezbędnik w mojej łazience:) Na pewno, znajdę jeszcze kilka zastosowań tego cudeńka.



Zamieszczę jeszcze efekty płukanki pokrzywowej.
Zdjęcie przed myciem (potargane mocno przez wiatr, bo wiało...). Zrobione podczas spacerku.



I zdjęcie wysuszonych włosów. Niestety na zewnątrz znowu bardzo wiało i nie dało się zrobić zdjęć, bo wszystkie włosy zwiało mi na twarz:/ Pozostałe dwa zdjęcia robione już w domu.








Od wczoraj zaczęłam kurację drożdżową. Na początek piję co drugi dzień. Na zmianę z bratkiem, bo dzisiaj zaczęłam także kurację "bratkową". Ciekawa jestem ile wytrwam i jakie będą efekty. Oczywiście będę zdawać relację

sobota, 5 maja 2012

Płukanka pokrzywowa

Wczoraj pierwszy raz nałożyłam Amlę na całą noc.Jakoś dziwnie się spało w ręczniczku:D Ale dałam radę (czego się nie robi dla włosów:)). W południe umyłam włosy i jako odżywkę nałożyłam glinkę Rhassoul z dwiema kropelkami olejku jojoba. Potrzymałam to na włosach ok 10 minut i zmyłam.
Ale muszę polecić Wam ciekawą płukankę, po której włosy są puszyste, miękkie i na prawdę ładnie błyszczą:)

Wczoraj wybrałam się na mały spacerek po swoim podwórku. Jako, że podwórko mam ogromne, pełno na nim ciekawych roślinek, które posłużą mi do pielęgnacji nie tylko włosów. Na pierwszy ogień wybrałam pokrzywę. Pokrzywa jest źródłem bogatych dla włosów witamin, m.in K,C, mikroelementów, kwasów organicznych, flawonoidów. Pokrzywa zapobiega łupieżowi i wspomaga porost włosów! Najbardziej wartościowe części tej roślinki to liści oraz korzeń, dlatego starałam się powyrywać kilka korzeni:P






Należy zebrać szacunkowo ok 10-15 dag. Następnie należy zalać je 2 szklankami gorącej wody i odstawić do naciągnięcia na ok 15 minut. Później odcedzić i wymieszać z dwiema łyżkami octu. Ja dodałam domowej roboty ocet jabłkowy zrobiony przez moją mamę:). Sporządzoną miksturą płuczemy włosy i później już sobie tylko wysychają. Przez 2 tygodnie powinno się płukać tym wywarem włosy po każdym myciu. I tak zamierzam to dzieło przetestować:)

Efekty:

Muszę przyznać, że moje włosy są dzisiaj całkiem znośne;). Miękkie, puszyste, nawet bardziej niż zwykle i ładnie lśnią! Jedyne co jest minusem tej płukanki to piekące od pokrzywy dłonie i dziwny zapach. Trochę mi to przeszkadzało. Teraz już, po kilku godzinach, zapach ulotnił się z włosów, a one nadal pozostały miękkie, puszyste i lśniące:) Tak więc, dodaję tą płukankę do swoich ulubionych i zaliczam ją do udanych.


Ahaaa, zapomniałam jeszcze wspomnieć, że wyskoczyłam na małe zakupy i wyczaiłam w sklepie szampon z czarnej rzepy, duży, litrowy z (w miarę) krótkim składem. Przynajmniej jest krótszy niż w szamponie z Auchana. Oczywiście wzięłam go na wypróbowanie.Kosztował 3,69zł i wkrótce napiszę jego recenzję:)

piątek, 4 maja 2012

Mgiełka do włosów nawilżajaco-ochronna Jantar

 Przechadzając się kiedyś po rzeszowskim Millenium Hall, wypatrzyłam wielką drogerię. Postanowiłam wstąpić i zobaczyć co tam ciekawego mają, bo w moim mieście, poza produktami typu Nivea, Dove, Pantene itp i tak nie znajdzie się niczego co byłoby warte uwagi. Przyznam szczerze, że bardzo się rozczarowałam, bo mimo, iż drogeria była sporych "rozmiarów" to nie było w niej niczego unikatowego. Miałam już wychodzić, ale spostrzegłam na półce mgiełkę Jantar. Kosztowała ok 8zł i po krótkim zerknięciu na skład, postanowiłam ową rzecz wypróbować. Na początku nie mogłam się do niej przekonać - skład nie jest aż tak zachęcający.




Zaciekawił mnie ten wyciąg z bursztynu, ale żeby widzieć jakieś spektakularne efekty....Ja nic szczególnego nie widzę w każdym razie. Ot zwykła mgiełka, którą fajnie się rozpyla;) Nigdy typowe mgiełki do mnie nie przemawiały.  Ok, włosy są lepiej nawilżone, ale nie wiem czy to akurat za sprawą tego konkretnego kosmetyku. Chętnie przetestowałabym równocześnie wcierki Jantara, może wtedy byłby jakiś efekt?
Niedawno zaczęłam jej częściej używać, że względu na to, że zawiera filtr słoneczny, więc służy mi jako ochrona przed piekącym (ostatnio nawet bardzo) słonkiem. Generalnie nie szkodzi moim włosom, a czy pomaga? Może w jakimś sensie tak;)

Podsumowując:

Plusy:
+ fajna konsystencja
+ cena (ok 7-8zł za 200ml)
+ wydajność
+ ochrona przed słońcem
+ ładny zapach
+ nie przetłuszcza i nie wysusza


Minusy:
- trudno dostępny kosmetyk
- brak spektakularnych efektów jakie obiecuje producent

Mimo wszystko warto wypróbować, chociażby w lecie - jako kosmetyk ochronny.

czwartek, 3 maja 2012

Drewniany grzebień Detangling Comb, The Body Shop

Kilka osób pytało mnie czym czeszę włosy, a kiedy odpowiedziałam, że drewnianym grzebieniem z TBS, zapytaliście jak się sprawdza...Więc postanowiłam napisać o tym notkę:)

Wcześniej czesałam się tylko plastikami. Raz miałam jakieś włosie, ale sztuczne...Na gwiazdkę zażyczyłam sobie od brata (bo pytał co chcę:P) właśnie ten grzebień. Oczywiście musiałam sama go znaleźć na Allegro, stąd wiem, że kosztował coś ok 15zł (chyba 20zł z wysyłką). Teraz właściwie nie czeszę się niczym innym:)



 Plusy:
+ bardzo łatwy w użyciu
+ lekki
+ odporny (spadł wiele razy, ale nie złamał się itp)
+ nie plącze, nie puszy  i nie elektryzuje włosów
+ świetnie rozczesuje włosy długie
+ ma szeroko rozstawione zęby
+ dobrze wykonany, ładnie wykończony
+ mały, można go wsadzić do torebki
+ ładny, przyciąga wzrok
+ poprawia kondycję włosów

Minusy:
Nie zauważyłam, jak dla mnie ideał



Glinka Rhassoul + nowe zdjecia włosów

właśnie usunął mi się ostatni post ze zdjęciami włosów...Na szczęście udało mi się znaleźć w historii ten post, więc wklejam ponownie.

Ponieważ, jak pisałam w poprzednim poście, wczoraj olej Vatika (a później pewnie dodatkowo i jojoba) nie zmyły mi się dobrze z włosów (głównie z grzywki), dzisiaj w południe ponownie musiałam je umyć...Tym razem nie nakładałam żadnego oleju, umyłam włosy dwukrotnie szamponem z Auchana i jako maskę nałożyłam glinkę Rhassoul. Glinka nałożona na twarz nie przynosi szczególnych rezultatów, ale na włosach działa cuda!

Glinka kosztowała 36zł, ale myślę, że warto, ponieważ wystarcza na długo. Do glinki zwykle dodaję kilka kropel jakiegoś oleju, ale dzisiaj już sobie darowałam.
Podsumowując:

Plusy:
+ wydajna
+ bezzapachowa
+ ładnie się rozpuszcza w wodzie
+ bardzo odżywia włosy
+ nie wysusza, nawet nawilża
+ łatwo się spłukuje

Minusy:
- mimo wszystko cena
- na twarzy bardzo szybka zasycha


Warto wypróbować, szczególnie do włosów:)


Wrzucam też zrobione dosłownie przed chwilą zdjęcia. A to dlatego, że samej ciężko mi zrobić zdjęcie włosów w całości i do pomocy zatrudniłam mamę:)