czwartek, 22 listopada 2018

Na kawie w Bratysławie czyli jak spędzić dwa dni w stolicy Słowacji za grosze

Postanowiłam wrócić do pisania bloga. Nie będzie tu tylko o kosmetykach i testowaniu, ale o moim stylu życia, pasjach, tym co najbardziej lubię robić. Kosmetyki naturalne, testowanie, promocje, okazje, DIY, szycie, naprawa i renowacja mebli, podróżowanie....

I to właśnie o wyjątkowej podróży chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.
Spontaniczny pomysł, spontaniczny wyjazd, czysty przypadek a cały wyjazd okazał się przygodą roku.
Zaczęło się od Peppera. Standardowo przejrzałam stronkę no i weszłam w okazję od Flixbusa ,który wrzucił pulę promocyjnych biletów od 1zł. I znalazłam! Rzeszów - Bratysława w obydwie strony za  40zł dla dwóch osób!
Bilety kupione, miesiąc oczekiwania no i jedziemy! Spakowane na prawdę niezbędne przedmioty do jednego plecaka na osobę. Do Rzeszowa zostaliśmy "podrzuceni" samochodem na 18.40. Autokar przyjechał punktualnie, zajęliśmy miejsca i dotarliśmy do Krakowa. Tam 3-godzinna przerwa, którą wykorzystaliśmy na zwiedzenie galerii dworcowej, kawę i cheesburgera w McDonald's i oczywiście skorzystanie z wc :P Autokar do Bratysławy odjeżdżał z płyty górnej. Było dość wygodnie, w miarę ciepło, ale ze spaniem był problem. Ciężko zasnąć w autokarze, jednak to nie jest własne łóżko ;)
7 rano, stolica Słowacji wita nas temperaturą -1, która przy zderzeniu z niewyspaniem, delikatnie ujmując, jest niemiła. Malutki dworzec autobusowy (Autobusova Stanica) , który zupełnie nie pasował mi do stolicy. O tak wczesnej godzinie na stacji wszystko jest jeszcze zamknięte, więc żeby napić się kawy, musieliśmy skorzystać z automatu (kawa 1euro) a, żeby zjeść, musieliśmy wyjąć kupione w Polsce bułki i posmarować je serkiem :P
Bita godzina siedzenia, ustawiamy nawigację (korzystamy z darmowego wifi na stacji) i ruszamy powoli na mieszkanko, do którego mamy ok 40 minut drogi.
Idziemy spacerkiem, zwiedzając miasto. Jest spokojnie, mały ruch, a jako, że to niedziela, praktycznie wszystkie sklepy są zamknięte. Na pierwszy rzut oka widać wysokie wieżowce i oczywiście zamek :) Ogromna górka ciągnąca się przez jakieś 10 minut i jesteśmy. Pokój wynajęliśmy na Bookig.com za około 170zł.
Chwila odpoczynku i ruszamy coś zjeść. Oczywiście pomyliliśmy drogi i straciliśmy jakieś pół godziny, no ale gdzie nam się spieszy :D. Postanowiliśmy zjeść pizzę za ok 6euro +dwie mega mocne kawy. Koszt całkowity - 10euro.

Najedzeni idziemy w stronę bratysławskiego rynku. Po drodze witają nas takie widoki:
Docieramy do rynku
Mimo przejmującego zimna, wybieramy się w stronę mostu, by zobaczyć z bliska słynne UFO
Robi wrażenie :) Bratysława nocą wygląda niesamowicie! Dla samego tego wyglądu warto tu przyjechać nawet na jeden wieczór.
Kilka fotek:
Następnego dnia, kiedy nasza doba zakończyła się o 11 wyruszyliśmy na dalsze zwiedzanie.
Dotarliśmy pod Pałac Prezydencki. Była godzina 12 i akurat odbywała się tam zmiana warty.
Kilka innych fotek
Drugiego dnia zjedliśmy na obiad kebaba za 6euro w Side Kebab 
Zdecydowaliśmy się na odwiedzenie drogerii DM, która jest świetnie zaopatrzona w naturalne kosmetyki. Oczywiście zakupiłam kilka ciekawych i tanich produktów Balea (przedstawię je w innym wpisie) i ciastka dla psiaka ;) Wydałam 7euro.
Zwiedziliśmy też kilka innych sklepów przy rynku a na kawę wstąpiliśmy do McDonald's.
Koszt kawy do 1,2euro.
A wieczorem spacerek na stację i powrót Flixbusem.
Był to absolutnie najfajniejszy wyjazd, najfajniejsza przygoda tego roku. Bratysława nocą jest przepiękna! W dzień nie robi już takiego wrażenia, ale nadal jest pięknie. Mieliśmy w planach odwiedzenie ruin zamku Devin, niestety 12km drogi w jedną stronę byłoby zbyt czasochłonne i męczące zwiedzaniu rynku.
Podsumowując - był to najlepszy wyjazd w tym roku. Wyszło bardzo spontanicznie, ale nie żałuję niczego.Za tak małe pieniądze można zwiedzić stolicę Słowacji! A nocą wygląda tak niesamowicie, że nie da się zapomnieć jej widoku. Jeżeli znowu uda mi się upolować tak tanie bilety nie zawaham się ani chwili, żeby znowu odwiedzić Bratysławę :)
x
x

sobota, 6 stycznia 2018

Spore zapasy kosmetyczne: FitoColor farby do włosów, EcoLab,pasty do zębów Dabur i Biomed,szampony ziołowe BA i Bajkał, mydło Najel i Sesa

Rok rozpoczęłam do zapasów kosmetycznych.


Do koszyka wpadło:

10 farb FitoColor kolor czarny, 5 gorzka czekolada i 5 ciemny kasztan



Szampony Bajkał i ziołowe Babci Agafii oraz mydło do mycia włosów Sesa


Mydło Najel


Krem do kąpieli i kondycjoner EcoLab



oraz dwie pasty Biomed i Dabur

Niedługo pojawią się recenzje :-)

sobota, 16 grudnia 2017

Projekt korytarz: ściana ze starych palet DIY

Mój korytarz był nudny, zimne, gołe, białe ściany... Chciałam go jakoś ocieplić a jednocześnie zrobić to tak, by wyglądało jak najbardziej naturalnie i staroświecko. Wybór padł na deski ze starych, zniszczonych palet. Palety udało się "załatwić" zupełnie za darmo. Palety przywiozłam do domu no i tu zaczął się mały problem z ich rozbiorem. W końcu się udało i łomem powyciągałam stare gwoździe. 

Zaczęło się montowanie desek do ściany. Najpierw przykręciłam łaty do ściany a na nich wkręcałam deski.





Przycinanie i dopasowywanie desek trwało kilka dni, ponieważ prace przy korytarzu musiałam połączyć ze swoją codzienną pracą.

Początkowo miało to wyglądać tak:



Jednak goła ściana nie do końca mi się spodobała i postanowiłam również środek zabudować deskami z palet.

Efekt końcowy:



 




Jestem zadowolona ze swojej ścianki. Jest tak jak miało być. Nierówno, naturalnie i pachnie drewnem. Deski potraktowałam olejem kokosowym, dzięki czemu drewno jest zabezpieczone i pięknie błyszczy.Widać gwoździe, sęki i nierówności oraz przebarwienia. Specjalnie dobierałam deski tak, żeby wybrać te, które czas oznaczył najbardziej.
Na środku zawisł obraz, który dostałam swego czasu w prezencie.

Dalszy plan na korytarz jest taki: podłoga zostaje z płyty OSB, jednak zostanie pomalowana na biało. Lampa zostanie zrobiona również z deski z palety, zawieszona na plecionym grubym sznurze z dwóch stron i zamocowana do sufitu. 
Na ścianie zamontuję kilka półek z szerszych desek, które będą półkami na moje buty :-) (jedna zawisła na próbę, ale muszę zrobić szersze jednak).

Stolik prawdopodobnie zostanie przemalowany na biało.

Zniknie tylko toaletka, która jest w trakcie odnawiania ;-)

Jest to moja pierwsza większa praca tego typu, więc jestem zadowolona ;-)