Na perfumy Pacifica natknęłam się będąc w sh (second hand) i kupiłam je za całe 2zł.
Nie byłam przekonana do zapachu jaśminu, ale kiedy otworzyłam opakowanie, żeby sprawdzić zapach, przekonałam się. Przemawiał za tym także fakt, iż perfumy były oryginalnie zapakowane i ta zawrotna 2zł!
Zapach jak na jaśmin, jest wyjątkowo delikatny, łagodny, ale wyczuwalny. Utrzymuje się na skórze przez kilka godzin. Posmarowałam nadgarstek przed snem i rano nadal czułam zapach perfum.
Ogromnym plusem perfum
Pacifica jest oczywiście skład. Jest on naturalny, pozbawiony
barwników, parabenów, olei mineralnych.
Konsystencja jest
nietypowa - otrzymujemy perfumy w kremie. Czy jest to wygodne? I tak
i nie. Jeżeli się spieszysz, jesteś już "spóźniona"
to na pewno nie skorzystasz właśnie z tych perfum. Użyjesz na
szybko tradycyjnego zapachu w spray'u.
W przypadku perfum w
kremie Pacifica, musimy najpierw otworzyć to tajemnicze blaszane
pudełko a to otwiera się dość ciężko (w tym przypadku pomagają
paznokcie ;-) )
Sama konsystencja perfum
jest przyjemna w dotyku, przypomina wazelinę. Nie jest twarda i dość
łatwo się nakłada.
Generalnie jest to ciekawe
rozwiązanie, ale patrząc po sklepowych cenach, czyli ok 35zł, nie
zdecydowałabym się na zakup. Gdyby kosztowały max 10zł, chętnie
wypróbowałabym również inne zapachy, zaciekawił mnie np. zapach
drzewa sandałowego, który uwielbiam.
Zapach jest delikatny,
przyjemny i dość długo się utrzymuje, ale po myciu rąk już nie
czułam go na nadgarstku.
Jak wspomniałam, fajne,
ciekawe rozwiązanie, ale nie za taką cenę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz