sobota, 5 maja 2012

Płukanka pokrzywowa

Wczoraj pierwszy raz nałożyłam Amlę na całą noc.Jakoś dziwnie się spało w ręczniczku:D Ale dałam radę (czego się nie robi dla włosów:)). W południe umyłam włosy i jako odżywkę nałożyłam glinkę Rhassoul z dwiema kropelkami olejku jojoba. Potrzymałam to na włosach ok 10 minut i zmyłam.
Ale muszę polecić Wam ciekawą płukankę, po której włosy są puszyste, miękkie i na prawdę ładnie błyszczą:)

Wczoraj wybrałam się na mały spacerek po swoim podwórku. Jako, że podwórko mam ogromne, pełno na nim ciekawych roślinek, które posłużą mi do pielęgnacji nie tylko włosów. Na pierwszy ogień wybrałam pokrzywę. Pokrzywa jest źródłem bogatych dla włosów witamin, m.in K,C, mikroelementów, kwasów organicznych, flawonoidów. Pokrzywa zapobiega łupieżowi i wspomaga porost włosów! Najbardziej wartościowe części tej roślinki to liści oraz korzeń, dlatego starałam się powyrywać kilka korzeni:P






Należy zebrać szacunkowo ok 10-15 dag. Następnie należy zalać je 2 szklankami gorącej wody i odstawić do naciągnięcia na ok 15 minut. Później odcedzić i wymieszać z dwiema łyżkami octu. Ja dodałam domowej roboty ocet jabłkowy zrobiony przez moją mamę:). Sporządzoną miksturą płuczemy włosy i później już sobie tylko wysychają. Przez 2 tygodnie powinno się płukać tym wywarem włosy po każdym myciu. I tak zamierzam to dzieło przetestować:)

Efekty:

Muszę przyznać, że moje włosy są dzisiaj całkiem znośne;). Miękkie, puszyste, nawet bardziej niż zwykle i ładnie lśnią! Jedyne co jest minusem tej płukanki to piekące od pokrzywy dłonie i dziwny zapach. Trochę mi to przeszkadzało. Teraz już, po kilku godzinach, zapach ulotnił się z włosów, a one nadal pozostały miękkie, puszyste i lśniące:) Tak więc, dodaję tą płukankę do swoich ulubionych i zaliczam ją do udanych.


Ahaaa, zapomniałam jeszcze wspomnieć, że wyskoczyłam na małe zakupy i wyczaiłam w sklepie szampon z czarnej rzepy, duży, litrowy z (w miarę) krótkim składem. Przynajmniej jest krótszy niż w szamponie z Auchana. Oczywiście wzięłam go na wypróbowanie.Kosztował 3,69zł i wkrótce napiszę jego recenzję:)

8 komentarzy:

  1. Kiedyś jak mieliśmy działkę, to mama zrywała pokrzywę. Teraz jestem skazana tylko na zielarski sklep :-)

    Ja nakładam olej na długość i końce, na szczęście poduszka nie obrywa. Ale zamówiłam sobie śliczny ręcznikowy czepek w Avonie i nie mogę doczekać się kiedy go wypróbuję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście mam tak wielki ogród, że można się zgubić 5 razy:) A na nim pełno roślinek, owoców, warzyw, krzewów i drzewek:)

      Mi się udało upolować w sumie trzy takie ręczniczki. Jeden dla mamy, drugi dla mnie pod odżywki i trzeci już na czyste umyte włosy. Znalazłam taki bodajże w sklepie "wszystko po 1,50zł" szukając breloka do auta:) Fajne są, bo mięciutkie, ładne i zapinane na guziczek z tyłu.

      Usuń
    2. ten też jest zapinany na guziczek ale jest o wiele droższy :-)

      co do ogródka, to zazdroszczę, ale jednocześnie wiem, że na razie nie miałabym sił na taki ogród

      Usuń
  2. Ale taki ręcznik to na prawdę przydatna rzecz:) i fajna.

    Ogródek fakt, jest spory:) Ale całe podwórko i sad - tak ogólnie to są wielkie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jutro jadę na wieś to sobie nazbieram pokrzyw, część wypiję, a z części zrobię płukankę. Zawsze mam w samochodzie rękawiczki ogrodnicze, może mnie zabezpieczą przed poparzeniem.

    też mam taki ręczniczek, ale u mnie na noc się nie sprawdzi, bo ja za bardzo się kręce ;) u mnie to tylko kominiarka by nie spadła :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś dałam radę bez rękawiczek:) Trochę piekło, ale wszystko już wróciło do normy:)

      Właśnie, że mi dwa razy się zsunął w nocy:D i musiałam poprawiać. I kilka razy się obudziłam, bo czułam, że zaczyna się zsuwać...Generalnie ciężka noc:D

      Usuń
  4. piękne włosy wymagają poświęceń ;p ja tylko rozkładam ręcznik na poduszcze i nie mam problemu ;)

    a jak się amla sprawdza? ja się trochę tej parafiny obawiam.

    dzisiaj przywiozlam sobie duzo pokrzyw, plukanki jeszcze nie robiłam, ale zrobiłam sobie herbatke i śmiem twierdzić, że suszona jest o wiele lepsza. W smaku oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O faktycznie, może też tylko ręcznik rozłożę:)

      Amla sprawdza się genialnie i muszę przyznać, że absolutnie nie może jej już zabraknąć w mojej łazience Tylko wiecznie mam problem ze zmyciem, bo zawsze zostaje jakieś pasemko na którym "czuć" jeszcze olej...Niedługo zrobię pewnie całą recenzję Amli:)

      A ja zawsze piję taką gotową kupioną w aptece. Nie wiem czemu nie wykorzystuję "swoich" zapasów podwórkowych;)

      Usuń