niedziela, 26 sierpnia 2012

Wczorajsze włosowe SPA - też im się coś należy;)

Wczoraj urządziłam także domowe SPA dla swoich włosów. Stwierdziłam, że po ostatnich ewidentnych zaniedbaniach, muszę się nimi trochę zająć.
Moje domowe SPA wygladądało następująco:

1. Olejowanie.
Wstyd się przyznać, ale chyba z miesiąc tego nie robiłam:( Zmieszałam
3 łyżeczki oleju ryżowego
3 łyżeczki oleju z pestek winogron (ten z Biedronki, mój ulubiony)
2 łyżeczki oleju rycynowego
1 łyżeczka oleju arganowego
5 kropel oleju tamanu

Proporcje dość spore, ale przygotowywałam dla siebie i dla mamy. Mieszankę olejowa nałożyłam na jakieś 3 godzinki.


2. Mycie.
Postanowiłam wypróbować szampon Love 2Mix Organic z efektem laminowania z glinką białą. Zmieszałam odrobinę szamponu z wodą i dodałam troszkę glinki białej. Całość wymieszałam w osobnej butelce.
Przyznam, że bałam się czy olej dobrze się zmyje, więc pierwszym razem umyłam Babydream'em (który później splątał mi włosy jak zwykle:/).

3. Odżywka.
Wreszcie mogłam wypróbować długo wyczekiwaną przeze mnie nowość - Ruską Banię - maskę z kefirem i chlebem żytnim. Pachnie ciasteczkami maślanymi :)Konsystencja troszkę zbyt rzadka, ale nie przeszkadza to aż tak bardzo.
Nie dodawałam tym razem do niej niczego.

4. Plukanka rozmarynowa.
Oczywiście kiedy razem z Ruską Banią z hurtowni przyszedł w paczce susz rozmarynowy - musiałam go wypróbować:D Rozmaryn polecany jest do włosów ciemnych.
Zagotowałam wodę i szklanką wrzątku zalałam ok 2-3łyżeczki  suszu rozmarynowego. Odstawiłam na ok godzinkę (kąpiel i takie tam trochę czasu zajęły:D). Później przez sitko przecedziłam i polałam po ostatnim płukaniu włosów. Nie myłam już po tej płukance włosów i nie spłukiwałam jej.


Efekty:

Gdyby nie Babydream, mogłabym rozczesać włosy palcami:) Wiem, że na zdjęciach tego nie widać, ale na prawdę błyszczą i są mięciutkie w dotyku:) W dodatku ładnie pachną:)Są gładkie i ładnie się układają. Jestem bardzo zadowolona, warto było poświęcić trochę czasu na to domowe SPA:)

Dodaję kilka zdjęć zrobionych przed momentem, ale zaznaczam, że włosy byly czesane jeszcze przed śniadaniem a kiedy wyszłam na zewnątrz strasznie potarmosił je wiatr:/ A chwilowo zagubiłam gdzieś swój ukochany grzebień drewniany.
Włosy NIE prostowane, tylko troszkę podsuszone, więc niestety proste nie są....Takie mam naturalne.




















środa, 22 sierpnia 2012

Testy:) Szampon z efektem laminowania Love 2mix Organic i...Ruska Bania:)

Kiedy dostałam paczki z poprzedniego posta, długo myślałam co by tu sobie zostawić:D Nie mogłam wybrać między szamponem Love 2mix Organic z ekstraktem papryczki chili i szamponem tej samej firmy z efektem laminowania. Ostatecznie wybór padł na ten drugi:)TAKI




Pachnie niesamowicie:) Skład całkiem przyjemny jak na szampon. Co do samego mycia, to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona - pieni się jeszcze lepiej niż mój dotychczasowy faworyt pod tym względem a mianowicie Baikal! Zwykle każdy szampon dobrze się zaczyna pienić po drugim razie....A ten jako jedyny z dotychczas wypróbowanych, pieni się świetnie już za pierwszym razem.


Na drugi ogień poszła długo wyczekiwana Ruska Bania:)
Na razie ta z leśnymi jagodami i miodem.Bardzo podoba mi się jej skład...A w składzie ma także wyciąg z chleba żytniego:) TAKA


Od razu zauroczył mnie ten plastikowy słoiczek:)
No i zapach...Mówiłam już, że uwielbiam Ruską Banię?:D Ciągle chodzą za mną te jagody:D wolałabym ją zjeść niż nakładać:D
Konsystencję ma przyjemną - nie za rzadką i wygodną. Jedyny minus, to to, że za każdym razem muszę ściągać wieczko i ten papierek już jest cały mokry:D


Co do efektów obydwu produktów - tym razem pozwoliłam włosom właściwie wyschnąć samowolnie...Lekko tylko podsuszyłam suszarką, ale nadal pozostawiłam wilgotne. Gdybym wysuszła całkiem włosy zimnym powietrzem jak zwykle - pewnie byłyby niesamowicie gładkie i lśniące:) Ale pozwoliłam im wyschnać a keidy tak robię, zawsze są bardziej napuszone i sterczące:/
O dziwo, bardzo się błyszczały i byly gładkie -  jak po laminowaniu żelatyną! Nawet laminowanie tak fajnie mi nie wyszło:) Osobiście z efektów bardzo jestem zadowolona. Dzisiaj jeszcze czuję zapach leśnych jagód na włosach:) Niestety maskę trzymałam krótko, bo ok 5 minut, ale wolałabym ją potrzymać z 20 minut i dodać jakieś 'ulepszacze'. Tak samo z szamponem - muszę dodać do niego białej glinki:)


PS - 10 000 wyświetleń mojego bloga:) Dziękuję


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Pracowity wieczór przede mną:)

Tak sobie pomyślałam, że pokaże Wam, co dzisiaj przywiózł mi kurier:D w sumie kurierów dzisiaj odwiedziło mnie dwóch (a miało być trzech:/), ale zanim to ogarnę to ciężka sprawa:D
Już mnie korci, żeby umyć czymś włosy:D chyba wybiorę szampon Love 2mix Organic z efektem laminowania i odżywkę tej serii z papryczką chili:)

Póki co chyba wezmę się powolutku za uzupełnianie sklepu...Pracowity wieczór i jutrzejszy dzień mnie czeka:)








Testy - Szampon Natura Siberica i woda różana:)

Oczywiście nie mogłam się powstrzymać od testów, kiedy zobaczyłam te wielkie paczki wypełnione niemalże po brzegi pięknie zapakowanymi i jeszcze piękniej pachnącymi kosmetykami naturalnymi:D Nie wiem kiedy to wszystko okiełznam, bo jeszcze tyyyyle mam do wrzucenia na sklep:) i do recenzowania.

Tym razem wybór padł na tak wychwalane szampony Natura Siberica. I od kilku tygodni testuję już wodę różaną na włosach, więc też mogę się wypowiedzieć

Szampon Natura Siberica do włosów osłabionych TAKI






Skład, mimo tego, iż dość długi - bardzo przyzwoity:) I zdecydowanie o niebo lepszy niż składy sklepowych szamponów...
Pierwsze co mnie urzekło - ZAPACH - niesamowity! Mogłabym wąchać i wąchać...:) Dozownik bardzo wygodny, opakowanie duże, wydajne i eleganckie.

Dostrzegłam już jeden minus - szampon nie zmył z moich włosów oleju.Pieni się słabiej niż Baikal (to jednak mój faworyt, żadnej tak rewelcyjnie się nie pieni:) ), ale za drugim razem wystarczyła już tylko kropelka żeby spienić całe włosy. I dalej ten piękny zapach podczas mycia:)
Nie próbowałam jeszcze mieszania szamponu z dodatkami typu glinka biała, ale wszystko przede mną - widzę, że ten szampon nada się do tego znakomicie.


Co do efektów...Oczywiście musiałam powtórzyć mycie, bo olej się nie zmył:( Muszę przyznać, że wypróbowałam też odrobinkę maski Ruska Bania z jagodami leśnymi (tak,to te magiczne słoiki:D), no nie mogłam się powstrzymać:D

W każdym razie, po tym myciu, włosy miałam baaardzo błyszczące! Włosy wcale się nie puszyły i były niesamowicie mięciutkie w dotyku, a po odżywce pachniały leśnymi jagodami:D Zapach ten czuję do dzisiaj, chociaż włosy myłam w sobotę:) Chętnie wypróbowałabym resztę serii NS no i Ruskiej Bani, ale co do tej drugiej, to nigdzie nie jest ona dostępna;/




Pora na wodę różaną. TAKĄ



Obecnie jest to mój niezbędnik:D Czasami olejuję włosy wodą różaną zamiast jakiegoś oleju:D uwielbiam ten zapach, czuć aromat róż w całej łazience:) A kiedy nałożę ją na włosy, ten zapach chodzi za mną aż do momentu zmycia... Jest wydajna i ma spore opakowanie:) Niestety, w hurtowniach świecą już jej braki;/

Wodę dodaję do masek, odżywek i wcieram we włosy. Efekt? Bardzo miękkie -to pierwsze i najważniejsze co zauważyłam:) Nie wiem czy akurat po niej włosy błyszczą, ale woda różana bardzo je zmiękcza i wygładza.I co ważne - jest w 100% naturalna:)





Jestem w fazie szukania nowych, nieznanych w Polsce kosmetyków naturalnych...Dostałam na miary na pewną czeską firmę, a w drodze swoich poszukiwań, swego czasu odkryłam naturalne kosmetyki z Bułgarii...A może Wy znacie jakieś, które chętnie ujrzałybyście w naszym kraju?:)

środa, 15 sierpnia 2012

Podsumowanie lipca (tak, dopiero...)

Dopiero dzisiaj jestem w stanie rozliczyć się z poprzednim miesiącem:)


Jak wyglądała moja pielęgnacja od poprzedniego podsumowania?

Na początku miesiąca miałam pod ręką sporo nowości:) Testowałam głównie orientalne kosmetyki - Arithe, Shikakai, Kalpi Tone, Kapoor Kachli...Niestety od połowy miesiąca (a nawet wcześniej) kompletnie nie miałam czasu na pielęgnację - ani włosów ani twarzy, więc nie próbowałam niczego nowego
Włosy skazane były na pielęgnację wyłącznie szamponem. Tu na szczęście miałam okazję wypróbować szampon Zioła Bajkału, którym jestem zachwycona i którego używam do dziś:)
Niestety, w tym miesiącu moje włosy nie były dopieszczane - zero odżywek, zero płukanek, zero nowości...A dodatkowo raz lub dwa były prostowane:/
Poza tym dwa razy nie wyszło mi laminowanie:D ostatnio takie słynne:) Dzisiaj kolejny raz próbowałam i nie do końca jestem zadowolona z efektów...Ale teraz planuję porządnie zająć się włosami i testować nowe, zamówione już w hurtowniach produkty:D

Mimo zupełnego braku czasu dla włosów, ich stan nie uległ pogorszeniu, a nawet są bardziej miękkie i chyba nieco urosły:)

I na koniec tradycyjnie zdjęcia dosłownie sprzed chwili:
Ostatnie zdjęcie lekko rozjasnione, bo było za ciemne...








poniedziałek, 30 lipca 2012

Testy szamponów - Baikal Herbals i Organicum z hydrosolami oraz maska łopianowa 1 reshenie

Dzisiaj nieco obszerna recenzja, bo aż  3 produktów. Testuję je od ok 2 tygodni, więc co nieco mogę już powiedzieć. Specjalnie nie pisałam notki zaraz po pierwszym użyciu, bo co można stwierdzić po jednym teście? A tak, jestem po kilku użyciach każdego produktu, więc mogę się wypowiedzieć:)

Zaczynamy:

1. Szampon Baikal herbals - szampon regenerujący do włosów łamliwych i zniszczonych.
280ml, cena 14zł



Skład:



Jak widać skład bardzo przyzwoity. Zwłaszcza jak na szampon, a trudno znaleźć szampon o tak dobrym składzie. Najwyżej w składzie właściwie same dobre składniki, natomiast te gorsze, typu alkohol - są na końcu listy. Ja jestem bardzo wybredna pod względem składu kosmetyków, ale ten jest dla mnie całkiem przyzwoity.


Pierwsze co mnie urzekło to zapach:) Przepiękny! Opakowanie również przykuwa wzrok, ale dla niektórych małym mankamentem może być odkręcana zakrętka (wiem, że niektórzy lubią tylko taki korek otwierany do góry). Oczywiście z tyłu znajduje się naklejka z polskimi napisami.


Szampon jest bardzo gęsty - mi ta konsystencja baaardzo odpowiada. Szampony, których używałam dawniej, jeszcze przed pielęgnacją naturalną, miały bardzo wodnistą konsystencję, przez co szybko się zużywały. W tym przypadku wystarczyła niewielka kropelka, żebym mogła umyć całe włosy. Szampon pieni się rewelacyjnie! Z ręką na sercu mogę przyznać, że nie miałam jeszcze nigdy w życiu szamponu, który pienił by się tak rewelacyjnie! Ogromny plus za to, bo już teraz wiem, że szampon starczy mi na długo:) Dodatkowo zmieszałam go moją ulubioną metodą z woda i łyżeczką gliki białej:) Tak więc szamponu zużyłam jeszcze mniej a został on dodatkowo wzbogacony.


Efekty:

Ogromny plus za tą pianę, bo na prawdę pieni się rewelacyjnie! Cudnie pachnie, a przy tym ma przyzwoity zapach. Włosy są po nim mięciutkie, ładnie się rozczesują (nie miałam żadnych problemów), puszyste i lśniące! Dodatkowo pachną przez cały dzień:) Cały dzień ten zapach za mną chodził.
Przez to, że tak doskonale się pieni, jest bardzo wydajny, więc cena jest niska, bo szampon wystarczy na pewno na długo. Polecam mieszanie z glinką białą i innymi ciekawymi 'substancjami'.;)




2. Szampon Organicum stymulujący wzrost włosów z hydrosolami.

Skład:
Organic Hydrosol (urtica dioica, rosmarinus officinalis, lavandula angustifolia, salvia officinalis, laurus nobilis, humulus  lupulus), Aqua, Ammonium Lauryl Ether Sulphate, Decyl Glucoside, Disodium Cocoamphodiacetate, Alkylamidopropyl Betain, Magnesium Sulfate, C12-13 Alkyl Lactate, Wheat Protein, d-panthenol, Climbazole, Polyqauternium-10, Citrus Cinensis Oil, Sodium Benzoate,  , Citric Acid.

350ml, 36zł

Również w tym przypadku, skład bardzo przypadł mi do gustu.Chociaż przyznam, że za tą cenę mógłby być jeszcze 'bogatszy' w naturalne składniki.....

Szampon testowałam równocześnie z odżywką.


Przyznam, że wiele po nim oczekiwałam, zwłaszcza patrząc na cenę. Niby jest go dość sporo, no ale...
Pierwszy i ogromny plus za to, że zmył olej za pierwszym razem! Nigdy wcześniej tak idealnie mi się to nie udało...Pachnie pięknie i pieni się świetnie:)
Nie rozrabiałam go z wodą i glinką, przetestowałam taki jaki był - gotowy do użycia;)


Efekty:
Włosy po użyciu szamponu, a następnie odżywki jakby bardziej się wyprostowały...Nabrały pięknego blasku i były sypkie. Niestety dla niektórych - straciły nieco na objętości;). Były puszyste, ale nie tak bardzo jak zwykle.



3. Łopianowa maska do włosów Agafii.
300ml, 18zł



Skład:

Skład mógłby być bardziej naturalny, ale ok, nie jest źle, jest to bardzo atrakcyjna maska:) Dodatkowo bardzo pojemna jak za te pieniądze.
Zapach piękny! Kolorek również przyciąga wzrok:)


Maskę stosowałam zarówno samą jak i z ulepszaczami. Podoba mi się w każdej wersji i nabrałam ochoty na kolejne jej wersje, tzn maskę jajeczną i maskę drożdżową. Dziś muszę je zamówić:)

Efekty:

Maska jest gęsta, świetnie się nakłada. Włosy są po niej mięciutkie, ładnie pachną, nie puszą się a nawet są ładnie nawilżone i błyszczą. W moim przypadku maska ułatwia rozczesywanie. Nie trzymam jej tak krótko jak na opakowaniu napisał producent. Nakładam ją na ok 15-20 minut. Mimo wszystko bardzo lubię dodawać różne składniki do maski, które dodatkowo ją ulepszą. Do tej pory nie miałam żadnej maski, któa by się do tego nadawała...

poniedziałek, 16 lipca 2012

Pani magister testuje orientalne wynalazki;) - olej musztardowy, szampon Shikakai i maska Kalpi Tone

Notatkę miałam napisać jeszcze w sobotę albo wczoraj, ale niestety nie miałam jak, bo - i tu się muszę pochwalić;)
jestem świeżo upieczoną panią magister;) Wczoraj miałam obronę i udało się:)
Tym sposobem zakończyłam długą drogę edukacyjną. Mogę zająć się przyjemnościami:D

Dzisiaj czekam na dużą paczuszkę kosmetyków rosyjskich. Znalazłam fajną hurtownię, ale brakuje kilku rzeczy, na których mi zależało.

W sobotę miałam okazję testować nowe - przynajmniej dla mnie - wynalazki orientalne do włosów.
Zaczęłam od oleju musztardowego, o którym słyszałam już wiele pozytywnych opinii. Wygląda tak:

Pierwsze wrażenia nie były przyjemne. Zapach mocno mnie odstraszył, jest hm bardzo intensywny, ostry i nieznośny. Ale czego się nie robi dla włosów:D

Następnie, wieczorem umyłam włosy rozrobionym szamponem z glinką biała. Jest to obecnie mój absolutny hit! Dla przypomnienia - szampon Babydream lub jakiś inny, w niewielkiej ilości wlewam do pustego opakowania po szamponie. Dodaję trochę wody i płaską łyżeczkę białej glinki. Wszystko mieszam i mam gotowy do użycia szampon. Przypadł mi on tak bardzo do gustu, że chyba na stałe u mnie zagości. Taki szampon nalewam bezpośrednio na głowę i rozmasowuję przez około 2-3 minuty. Niestety nie da się go zaaplikować na dłoń, ponieważ jest rzadki!

Po takim myciu, przyszedł czas na test szamponu w proszku. Jeszcze nie stosowałam czegoś takiego:)
Szampon Shikakai i maska Kalpi Tone wyglądają tak:


Tu składy i opisy:



Jak widzicie - skład marzenie.

Zarówno szampon jak i maska mają postać brązowego proszku o ziołowym (ładnym) zapachu.


Rozrobiłam najpierw szampon, później maskę zgodnie z zaleceniami podanymi na etykiecie. Powstało coś takiego:


Przypomina masę czekoladową do tortu:D

Wmasowałam szampon w skórę głowy i włosy i zostawiłam na 15 minut. Konsystencja tego szamponu zdecydowanie różni się od tego znanego nam na co dzień. Nie pieni się i nie rozsmarowuje. Można go tylko wmasować i zostawić. Z maską jest tak samo. Maskę na włosach trzymałam ok 1,5 godziny.

Podsumowując:

Na pierwszy rzut oka spodobało mi się to, że maska ma nadawać włosom naturalny ciemny odcień. No i oczywiście to, że ma pobudzać porost włosów. Mam nadzieję, że po dłuższym czasie stosowania tak będzie;)
Odniosłam wrażenie, że mimo tego, iż szampon wcale się nie pieni, mocno oczyszcza włosy. Pewnie byłyby po nim matowe i szorstkie, dlatego warto zastosować jakąś odżywkę. Nie zamierzam stosować tego szamponu non stop, ale raz w tygodniu, raz na dwa tygodnie, kiedy to będę chciała umyć je czymś całkowicie naturalnym. Bo ten produkt taki jest. Przyjemne uczucie, kiedy nakłada się na włosy coś, co w 100% ma naturalny skład. Szkoda, że tak mało jest na naszym rynku właśnie takich szamponów...

Co do maski - podobnie jak szampon jest całkowicie naturalnym produktem. Nie mogłam jej więc nie wypróbować, bo jak wiecie jestem miłośniczką tego, co naturalne:) Jak wspomniałam, mam nadzieję, że po dłuższym stosowaniu przyciemni moje włosy i pobudzi je do wzrostu. Liczę na to;)
W moim przypadku zapach pozostał na włosach, ale był to zapach bardzo delikatny, ziołowy - ładny:) Taki zapach świeżo umytych włosów. Dzisiaj jest już poniedziałek, a moje włosy nadal lekko pachną ziołami i mimo tego, że zostały dwa razy zmoczone przez deszcz - nie puszą się ani trochę i są nadal miękkie w dotyku i puszyste! A nigdy mi się to nie zdarzyło... Śmiem twierdzić, że te produkty przedłużyły świeżość moich włosów. Sąsiadka - starsza kobieta-  zapytała co robię, że mam takie długie i lśniące włosy;)
Chyba polubię się z tymi orientalnymi produktami. A im bardziej zagłębiam się w ich świat, tym bardziej chcę tam wchodzić i poszukiwać, próbować kolejnych nowości. 

Na koniec zrobione chwilę temu zdjęcia. Niestety tym razem nie miałam fotografa, więc nie mogłam sobie poradzić, żeby ująć całe włosy. Dodam, że zdjęcia celowo MOCNO ROZJAŚNIŁAM, ponieważ wyłączyłam lampę błyskową i zdjęcia wyszły ciemne. Proszę się nie sugerować tym, że nie widać jakiegoś spektakularnego blasku i innych cudów. Jak wspomniałam - zdjęcia są mocno rozjaśnione a włosy były myte w sobotę. Przez ten czas dwa razy zmoczył je deszcz i od wczoraj są związane frotką.

Przypominam o moim rozdaniu oraz możliwości testowania kosmetyków razem ze mną:)






czwartek, 12 lipca 2012

Pierwsze testy - glinka biała + kolagen i elastyna w szamponie i odżywce, zdjęcia włosów

Uwielbiam taką pracę:D Faktycznie - to są ogromne plusy mojej firmy, że mam do czynienia z tyloma kosmetykami i mogę je na sobie testować;)

Wczoraj zdecydowałam się na test glinki białej (test glinki oraz kolagenu i elastyny na twarz na moim drugim blogu) oraz kolagenu+elastyny.

1. Zacznijmy od opakowań i tego co jest na nich napisane:



Kaolin (glinka biała) spakowana jest w standardowe plastikowe białe jakby apteczne pudełeczko.
Kolagen+elastyna znajduje się w takim opakowaniu:
Obydwa produkty zabezpieczona plombą i pierścieniem.


2. Postać:

Kaolin - sypki, biały proszek o specyficznym zapachu, który kojarzy się z gabinetem stomatologicznym;)


Kolagen + elastyna - bezbarwny płyn również o charakterystycznym "gabinetowym" zapachu


3. Co nieco o właściwościach, czego oczekiwałam po zastosowaniu na włosy:

Kaolin - jedna z najpopularniejszych glinek, wydobywana z niedostępnych miejsc. Jest pochodzenia w 100% organicznego, wolna od zanieczyszczeń. Zawiera liczne mikroelementy, takie jak krzem, wapń, magnez, żelazo, potas i inne. Ma właściwości mocno ściągające, gojące, oczyszczające, wygładzające.
W przypadku włosów, dodaje objętości, ułatwia rozczesywanie, wygładza, nadaje miękkości oraz połysku

Kolagen+elastyna - polecany szczególnie do włosów matowych, przesuszonych. Wielkim plusem jest możliwość dodawania tego produktu do masek, spray'ów do włosów (już mam plan na spray:P) itp. Myślę też o dodaniu do szamponu...
Kolagen+elastyna regeneruje włosy, wzmacnia je, uelastycznia i nawilża. Ma wpływ na strukturę włosa.

Moje oczekiwania - Początkowo nie wiedziałam czego od niej oczekiwać, ot zwyczajnie chciałam sprawdzić czy da jakikolwiek efekt na moich włosach. Trochę bałam się tej dodatkowej objętości;)No i liczyłam na łatwe rozczesanie, co po szamponie Babydream nie jest takie oczywiste. Po cichu miałam także nadzieję, że na moich włosach pojawi się jakiś mały połysk;)

4. Przygotowywanie szamponu.

Do "udoskonalenia" szamponu potrzebne były mi:
- szampon Babydream
- kaolin
- łopatka/łyżeczka
- pusta butelka po zużytym szamponie (tu przydała się butelka po nieszczęsnym szamponie Himalaya)
- woda przegotowana lub mineralna


Do pustej buteleczki przelałam nieco szamponu (ilość mniejsza niż do jednorazowego mycia), dodałam trochę wody i ok 3 łyżeczek (łyżeczka na zdjęciu;)) glinki białej. Miałam dodać coś jeszcze do urozmaicenia, ale stwierdziłam, że wtedy opinia o glince nie będzie wiarygodna.


Wszystko zmieszałam i umyłam włosy jeden raz.

5. Przygotowywanie maski.

Razem z tworzeniem szamponu, przygotowałam maskę z białą glinką. Jako, że mam włosy długie i gęste do maski zużyłam ok 4 łyżeczek glinki. Oprócz tego dodałam 3 łyżeczki Kallosa mlecznego i dolałam trochę oleju sezamowego oraz 3-4 kropelki kolagenu+elastyny.

 Całość wyglądała tak:

Maskę trzymałam ok 15-20 minut, ładnie trzymała się na włosach, więc nie miałam z nią problemów:) Po tym czasie zmyłam ją jednokrotnym myciem przygotowanym wcześniej szamponem i na koniec spłukałam płukanką z domowym octem jabłkowym.

Przewidywana cena
glinka biała -ok 8-9zł/80g/180ml
kolagen+elastyna -ok 13-14zł/30ml

Efekt:

Glinką jestem zachwycona! Jak mogłam jej wcześniej nie odkryć? Najbardziej przypadła mi do gustu opcją z dodawaniem do szamponu, mam wrażenie, że mocno oczyszcza:) Dodam, że tym razem nie nakładałam żadnego oleju. Ostatnio bardzo mało czasu poświęcałam włosom, przez co stały się trochę zaniedbane...I tydzień temu podcięłam końce...
Pierwsze i najważniejsze co zauważyłam to to, że glinka dodaje włosom objętości. O ile ja nie specjalnie na to liczę, wiem, że dla niektórych osób to duży plus. Objętość zdecydowanie efektywniejsza niż po zastosowaniu szamponów typu "push up";) Jeszcze chyba nigdy po niczym nie miałam takiej objętości włosów po "zwykłym" myciu;)
O dziwo, włosy pięknie pachną! A bałam się, że ten "gabinetowy" zapach zostanie na włosach. Niby został, ale pachnie tak łagodnie i delikatnie, że bardzo mi się to podoba:)
Kolejny plus- baaardzo ułatwia rozczesywanie. Zawsze po szamponie Babydream mam problem z delikatnym rozczesaniem włosów. Tym razem nie miałam żadnych problemów.
Po zastosowaniu glinki, kolagenu i elastyny, włosy są miękkie, ładnie się układają i nawet mimo tego, że ostatnio bardzo zaniedbałam włosy i poświęciłam im mało czasu (żadnych płukanek, odżywek...), wkradł się nawet ładny połysk! Nie jest idealnie, bo przy moich włosach na prawdę ciężko o dobry efekt po  jednorazowym użyciu, ale jestem bardzo zadowolona. Nie sposób mieć piękne, proste włosy, użyć cokolwiek i po myciu czy po deszczu nadal mieć piękne, proste i sypkie włosy. Ja tak dobrze nie mam, więc cieszę się, że na moich włosach widać jakikolwiek efekt.

I obiecane zdjęcia:


środa, 11 lipca 2012

Pierwsze zamówienie hurtowe - włosy

Dzisiaj odebrałam pierwsze hurtowe zamówienie:)
Oto i jego część:


Do włosów wynalazłam:

- algi - już testowałam na swoich włosach
- masło kokosowe
-  maska placenta
- maska algowa mleko + pszenica
- maska algowa z kwasem hialuronowym
- algi morskie Fucus w płatach
- glinka czerwona z algami
- glinka biała z algami
- kwas glikolowy
- kolagen + elastyna
- potrójny kwas hialuronowy
- olej arganowy
- olej makadamia
- olej marchwiowy

Oczywiście część z tych składników będzie stosowana jako dodatek do odżywek, masek...
Dzisiaj przeprowadzę pierwszą recenzję i oczywiście opiszę wszystko na blogu.
Hmm co by tu przetestować?:)